W 1994 roku, w grze pojawił się ruchomy element. Do 10 radzieckich wagonów, jakie w 1990 roku metro otrzymało w podarunku od naszych wschodnich sąsiadów, dokupiono dodatkowo 32 takie same konstrukcje (ale już rosyjskie). Uruchomiono pierwsze składy i metro stanęło otworem dla spragnionych podziemnych podróży obywateli.
Na tym poziomie gra była dość prosta. Kultura malowania pociągów czy metra zaczęła się rozwijać dopiero w drugiej połowie lat .90, więc nikomu z nielicznych wówczas writerów nie przychodziło do głowy, aby coś na metrze namalować. Pierwsze tagi, jakie zaobserwowano w metrze, pojawiły się oczywiście już w dniu jego otwarcia – ROKE1 i ROOK. W ramach ciekawostki - obecnie ROKE1 jest właścicielem studia DTP i firmy świadczącej usługi internetowe i czasami jeszcze maluje, a ROOK prowadzi firmę informatyczną obsługującą banki i ma czarny pas w jednej z japońskich sztuk walki – z graffiti wycofał się już zupełnie). W latach 1995-1997 na oraz w wagonach najczęściej pojawiali się: URAN, CMER, DER, SD, S5E i OMEN, który był autorem srebrnego inside`u na ścianie końcowej wagonu. Nie było to trudne, bo służby porządkowe metra przygotowane były bardziej na zwalczanie chuliganów tnących nożem siedzenia i wybryki żołnierzy wracających z przepustki, niż ściganie aktów wandalizmu, postrzeganych jako graffiti. Jednak z czasem poziom trudności wzrósł.
Pod koniec lat .90 do gry weszli specjaliści – zarówno po stronie pociągowych graczy, jak i po stronie „przeszkadzajek”. Z jednej strony zaczęto snuć pierwsze poważne plany pomalowania metra „tak, jak 30 lat temu w Nowym Jorku”. Z drugiej - kultura graffiti, jej mechanizmy i zasady stały się tematem, którym zajęły się specjalne grupy ścigania, tworzone na wzór zachodnioeuropejskich Vandal Squadów. Writerzy, którym powinęła się noga i musieli spędzić trochę czasu na posterunkach, byli wypytywani o konkretne, istotne dla działań dochodzeniowych informacje, co zdradzało, że skończył się okres radosnej malarskiej prosperity, a zaczęła się zimna wojna.
Od roku 1999 fanów metra, jako ruchomej galerii, przybywało. Ze względu na wciąż wzmacnianą ochronę i stale zwiększane środki bezpieczeństwa, wykonanie pracy na wagonach nie było łatwe. Jeszcze rzadsze były przypadki, kiedy skład ze świeżo zrobioną pracą wyjeżdżał na linię i mógł zostać zauważony przez pasażerów i writerów. Mimo tych trudności, w latach 1999-2003 powstawało coraz więcej prac, a rok 2002, jak widać na zdjęciach obok, był pod tym względem wyjątkowo obfity. To spowodowało prawdopodobnie kolejny krok ze strony władz metra. Gra wskoczyła na kolejny, wyższy poziom.
Już w roku 2002 do gry weszły nowe elementy. Policjanci i SOM (Służba Ochrony Metra) rutynowo i dość regularnie zaczęły legitymować i przeszukiwać młodzież wyglądającą na groźnych, malujących przestępców. Kilka osób zostało zatrzymanych na gorącym uczynku „nanoszenia napisów na ścianę, za pomocą flamastra”.
W polskim internecie, na forach i stronach dotyczących graffiti pojawili się ludzie prowokujący dyskusje, w których padało wiele niepotrzebnych słów i pozornie nieszkodliwych informacji. Na jednym z portali hiphopowych nagle pojawiła się klauzula „Twój host to xxx.xxx.xx.xx Informacja ta zostanie zapisana wraz z Twoją wypowiedzią. W przypadku naruszenia czyichkolwiek dóbr osobistych informacja ta zostanie ujawniona tak, aby ułatwić ściganie autora”. Potem na wypowiedzi z tego forum powoływali się funkcjonariusze w trakcie pełnienia tzw. obowiązków służbowych. Według słów osób zatrzymanych i przesłuchiwanych, zatrzymujący stosowali przemoc psychiczną i fizyczną. Wykorzystywano metody skuteczne w radzeniu sobie z niepokornym materiałem.
W całym tym zacietrzewieniu i posuwaniu się do praktyk zagrażających zdrowiu i życiu ludzkiemu, w zapiekłej złości na pomazane wagony i własną bezradność, obrońcy wspólnego mienia i przedstawiciele aparatu państwowego zapominają, że po drugiej stronie stoi tylko grupa dzieciaków, grających w specyficzną grę.
I tak, jak każdy funkcjonariusz musi mieć świadomość, że im większe będą obostrzenia i sankcje, tym mocniejsze próby wygrania w tej grze podejmą writerzy (cokolwiek to znaczy), tak samo malarze muszą od tej pory być gotowi na to, że do ich mieszkania czy firmy zapukają pewnego dnia przedstawiciele władzy, aby zdobyć niezbite dowody do sprawy i zamknąć dochodzenie.
Jednak dopóki istnieją dzieciaki cieszące się kolorami, działaniem i życiem, dzieciaki o niesfornym, psotnym i niezależnym sposobie myślenia, szukające własnej osobowości i walczące o swoją tożsamość, ta gra nie będzie miała końca.
Rozmaite ciekawostki dotyczące Warszawskiego Metra znajdziecie na stronie www.metro.waw.pl. Są tam nagrania komunikatów dźwiękowych, szczegółowo opracowana historia budowy, dane techniczne wagonów, plany przyszłych inwestycji, opinie architektów, zdjęcia, mapki i mnóstwo innych informacji dla fanów tego środka komunikacji.
Autorem pierwszego podejścia do metra ze sprayem był KOBOLT/CAF w roku 1996. Próba zrobienia pierwszego frontside`u na starych, rosyjskich wagonach zakończyła się jednak fiaskiem, ponieważ zanim zdążył pociągnąć outline, metro prawdopodobnie odjechało unosząc ze sobą tylko żółte wypełnienie throw-up`u „CAF”.
Od 2000 roku Metro Warszawskie regularnie kupowało, składało na terenie Polski i wprowadzało do użytku nowe wagony firmy Alstom. Z tego faktu skorzystało dwóch polskich writerów, którzy dzięki sprawnej akcji w hali produkcyjnej zapisali się w historii polskiego graffiti, jako pierwsi autorzy prac na nowych wagonach (wyjątkowo dociekliwym polecamy BD#7).